Tak przygotowany ser feta jadłem pewnego razu na urodzinach Grześka. Przepis pochodzi od niemieckich studentów, którzy przyjechali do nas na wymianę. To, co przedstawiam poniżej, to moja próba odtworzenia tamtego dania. Sprawdza się zarówno jako samodzielna przekąska z grilla, jak i jako dodatek do mięsa. Warto wypróbować.
Feta z grilla z kurkami
na 6 porcji
2 sery feta (takie całe, w dużych kostkach)
kurki (no nie wiem ile, tak żeby wystarczyło)
pomidor
świeża bazylia
1 ząbek czosnku
100 ml bulionu
100 ml białego wytrawnego wina
łyżeczka przecieru pomidorowego
masło
sól, pieprz
Kurki umyłem i dokładnie oczyściłem. W rondelku rozgrzałem masło. Pokrojony wcześniej w drobną kostkę czosnek przesmażyłem na maśle, po czym dodałem kurki. Po podsmażeniu kurek, zalałem całość bulionem i winem oraz dodałem łyżeczkę przecieru pomidorowego. Gotowałem aż do odparowania płynu i uzyskania kurek w niewielkiej ilości dość gęstego sosu. Na koniec doprawiłem do smaku solą i pieprzem. W międzyczasie pokroiłem ser feta na płaskie placuszki (z każdej kostki fety uzyskałem 3 placuszki). Ułożyłem każdy na kawałku folii aluminiowej. Na wierzchu każdego placuszka umieściłem plasterek pomidora (teraz przyszło mi do głowy, że warto by było wypróbować to danie z suszonymi pomidorami!), na nim kilka lisków bazylii, a na wierzchu kilka wcześniej przygotowanych kurek w sosie. Zawinąłem osobno w zgrabne paczuszki i grillowałem. Ale nie za długo! Bo wtedy dzieje się coś niedobrego z fetą i robi się taka niezbyt smaczna, o konsystencji twarogu.
Tego dania w mojej wersji Kamilcia niestety nie miała okazji spróbować. Natomiast wersję niemiecką chwaliła. I ja też chwalę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz