W moim mieście jest Hotelik Atelier, a w nim restauracja. Jest to moja ulubiona restauracja, wszystko jest tam smaczne, dobrze doprawione i w ogóle tak, jak być powinno. Niewątpliwie jest to zasługa szefa tamtejszej kuchni, pana Wojtka, który jest kucharzem zaangażowanym w swoją pracę i nie boi się eksperymentów. Jedną z pozycji menu w restauracji Hoteliku Atelier jest tarta brokułowa. Niestety, często ta pozycja jest niedostępna. Podobno nie schodzi... A szkoda, ponieważ jest to danie świetne, zarówno jako samodzielny lekki posiłek, ale też jako dodatek do mięsa. Potrzeba matką wynalazków, zatem ze względu na trudności w dostępie do pierwowzoru, opracowałem mój własny przepis na tartę z brokułami. Bardzo zbliżony w smaku, choć niestety nie dorównuje mistrzostwu pana Wojtka.
Tarta z brokułami
jeden brokuł (0,5 kg)
200 ml śmietany 12%
1 jajko
tarta mozzarella
ser z niebieską pleśnią
jedno opakowanie ciasta francuskiego
2 kostki rosołowe
2 ząbki czosnku
orzechy laskowe
pestki dyni
pestki słonecznika
biały pieprz
gałka muszkatołowa mielona
czosnek granulowany
Od brokuła poodcinałem te części jadalne (nie wiem jak one się nazywają - kwiaty?) z niedługimi kawałkami łodyg. Umyłem dokładnie, wrzuciłem do garnka z wodą, dodałem 2 kostki rosołowe i 2 posiekane ząbki czosnku, po czym dusiłem pod przykryciem aż brokuł był całkowicie miękki. Wolę właśnie taki. Jeśli ktoś preferuje jak mu coś chrupie w zębach, może pogotować trochę krócej. Przecedziłem brokuła przez sito i przelałem zimną wodą. Ciastem francuskim wykleiłem formę do tarty i podpiekłem je w piekarniku nagrzanym do 200 stopni, aż urosło i się przyrumieniło. W międzyczasie przygotowałem zalewę. Do śmietany wbiłem jajko (mogą być 2, a nawet 3, jeśli lubimy bardziej jajeczne potrawy), roztrzepałem i doprawiłem dość obficie gałką muszkatołową, białym pieprzem i solą. Na dnie wcześniej podpieczonego spodu wysypałem nieco całych orzechów i pestek. Ułożyłem brokuły tak, że wypełniały równomiernie całą formę do tarty. Na wierzch posypałem jeszcze trochę orzechami i pestkami oraz ułożyłem ser pleśniowy pokrojony w kostkę. Całość zalałem przygotowaną wcześniej zalewą. Na koniec całość posypałem tartą mozzarella. Tak przygotowaną tartę upiekłem w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 30-40 minut, aż do zarumienienia sera na wierzchu.
Zjedliśmy z Kamilcią ze smakiem. Chociaż muszę przyznać, że tartą przygotowaną przez pana Wojtka zachwycała się bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz