Ano tak! Pierwszy raz o takiej pizzy słyszałem od Anki. Po powrocie z wczasów w Turcji dzieliła się z nami wrażeniami. Między innymi ubolewała nad generalnie słabą jakością jedzenia w tureckich barach. Jako przykład wymieniła wtedy pizzę z patelni. Byłem wtedy przekonany, że to faktycznie jakiś dziwny turecki wynalazek. Dopiero niedawno, po lekturze książki Jamiego Olivera dowiedziałem się, że początkowo pizza była przyrządzana właśnie w ten sposób: w głębokim tłuszczu. A piece opalane dębiną to już nowsza sprawa. W każdym razie postanowiłem wypróbować ten wydający się dziwnym sposób na pizzę. I, o dziwo, wyszła rewelacyjna. Chyba nawet mogę powiedzieć, że tak smacznej pizzy jeszcze nie jadłem (a na pewno nie przyrządzonej w domu). Poniżej ograniczę się tylko do ogólnej koncepcji, ponieważ przepisów na ciasto do pizzy i sos pomidorowy w internecie jest milion.
Zatem zacząłem od zagniecenia ciasta. Standardowe, najzwyklejsze ciasto na pizzę: mąka, woda, drożdże (użyłem suszonych), soli szczypta, cukru trochę, oliwa. Gdy ciasto wyrastało przygotowałem sos pomidorowy z pomidorów z puszki z dodatkiem czosnku i świeżej bazylii. Następnie ponownie zagniotłem ciasto, uformowałem z niego 4 cienkie placki o średnicy patelni i usmażyłem je w głębokim tłuszczu z obu stron na złoty kolor. Następnie powierzchnię każdego placka posmarowałem obficie sosem pomidorowym, ułożyłem duże kawałki porwanej wcześniej mozzarelli i posypałem oregano. Na koniec każdą pizzę osobno krótko zapiekłem pod piekarnikowym grillem rozgrzanym do najwyższej temperatury.
|
Podobno prawdziwi włoscy mężczyźni jedzą pizzę rękami, złożoną na pół, jak kanapkę. Ja jednak preferuję po polsku: nóż i widelec ;) |
Palce lizać. Kamilcia była zaskoczona, że tak proste danie było tak smaczne. Na prawdę polecam przepis do wypróbowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz